Kapłan z Mityleny

Wydarzyło się to w Myrze w liturgiczne wspomnienie św. Mikołaja. Pewien kapłan powziął przekonanie, że musi się udac do Myry z pielgrzymką. Zbliżając się do miasta, wmieszał się w tłum pielgrzymów. Jednak gdy był już w świątyni św. Mikołaja, zorientował się, że na zewnątrz panuje jakieś zamieszanie. Nagle do kościoła wbiegł człowiek, wołając: "Uciekajcie! Ratujcie się! Wylądowali Arabowie z Krety i już tu idą!" Tłum rzucił się do drzwi. Kapłan przepuszczał przed sobą innych i kiedy dotarł do wyjścia, było już za późno.
 
Kreteńczykom zależało na niewolnikach - kobietach i dzieciach - oraz łupach. Wszyscy inni byli dla nich bezużyteczni, a więc skazani na śmierć. Jako pierwszego na egzekucję powiedzono kapłana. Ale był tam także św. Mikołaj - niewidoczny dla nikogo poza skazańcem. I kiedy miecz spadł już na szyję nieszczęśnika, niewidzialna ręka wytrąciła go katu z dłoni. Kapłan został uwolniony.
 
 
W: J. Wheeler, Święty Mikołaj, Warszawa 2012.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz