Święty, który przynosił dary

Rodzice osierocili Mikołaja, gdy był jeszcze młodzieńcem. Zmarli podczas zarazy, zostawiając synowi pokaźny majątek. Mikołaj mógł do końca swoich dni wieść dostatnie, beztroskie życie. On jednak miał inne plany!

Radość dzielenia się z innymi

Mikołaj, wrażliwy na ludzką biedę, chciał dzielić się bogactwem z osobami cierpiącymi niedostatek. Za swoją hojność nie oczekiwał podziękowań, nie pragnął rozgłosu. Przeciwnie, starał się, aby jego miłosierne uczynki pozostawały otoczone tajemnicą. Kiedy jednak ten i ów biedak został niespodziewanie obdarowany w zagadkowych okolicznościach, fama o nieznanym dobrodzieju rozniosła się po okolicy. Baczniej zwracano uwagę na osoby zachodzące w pobliże domów biednych ludzi. Aż w końcu zaczęto się domyślać, że to młody Mikołaj podrzuca podarunki, mimo że on sam wypierał się wszystkiego.

Biskup Myry

Mikołaj po kryjomu patrzył na radość obdarowywanych ludzi i cieszył się ich szczęściem. Chciał jednak jeszcze bardziej zbliżyć się do Boga i doszedł do wniosku, że najlepiej służyć Mu będzie za klasztornym murem. Po pielgrzymce do Ziemi Świętej dołączył do zakonników w Patras. Jednak zaledwie rozpoczął życie w odosobnieniu, wewnętrzny głos nakazał mu wrócić między ludzi. Opuścił klasztor i swe rodzinne strony, by trafić do dużego miasta licyjskiego - Myry.
Był to czas, gdy chrześcijanie w Myrze przeżywali żałobę po stracie biskupa. Niełatwo było wybrać godnego następcę. Pewnej nocy we śnie jednemu z obradujących dostojników kościelnych Bóg polecił obrać na wakujący urząd człowieka, który rano jako pierwszy przyjdzie do kościoła. Pierwszy tego dnia pojawił się prawie nikomu w Myrze nie znany Mikołaj. Niektórzy bardzo się zdziwili, ale uszanowano wolę Bożą. Jeszcze bardziej zdziwiony był sam Mikołaj, gdy mu o wszystkim powiedziano. Wzbraniał się przed objęciem wysokiej funkcji, nie czuł się na siłach przyjąć biskupich obowiązków. Po długich namowach wyraził zgodę uznając, że dzieje się to z Bożego wyroku.

Biskup uwięziony

Biskupią posługę pełnił Mikołaj ofiarnie i z całkowitym oddaniem. Niósł Słowo Boże nie tylko członkom wspólnoty chrześcijańskiej, ale starał się również krzewić Je wśród pogan. Tak jak kiedyś pomagał ludziom wydźwignąć się z ubóstwa materialnego, tak teraz przynosił wiernym w darze światło wiary.
Tę owocną pracę przerwały na pewien czas edykty cesarza rzymskiego Dioklecjana wymierzone przeciw chrześcijanom. Wyznawców Jezusa uczyniono obywatelami drugiej kategorii i zabroniono im sprawowania obrzędów religijnych. Rozpoczęły się prześladowania chrześcijan. Skazywano ich na ciężkie roboty, a wielu poniosło męczeńską śmierć. Uwięziono hierarchów Kościoła Chrystusowego, wśród nich także biskupa Myry. Po latach spędzonych w lochu Mikołaj wyszedł na wolność, gdy rządy objął Konstantyn - pierwszy cesarz rzymski, który zrównał w prawach chrześcijan z wyznawcami innych wierzeń.

6 grudnia

Biskup Mikołaj dożył sędziwego jak na owe czasy wieku. W chwili śmierci miał ponad 70 lat (większość ludzi umierała wtedy przed 30. rokiem życia). Nie wiemy dokładnie, kiedy zmarł: zgon nastąpił między 345 a 352 r. Tradycja dokładnie przechowała tylko dzień i miesiąc tego zdarzenia - szósty grudnia. Podobno w chwili śmierci Świętego ukazały się anioły i rozbrzmiały chóry anielskie.
Mikołaj został uroczyście pochowany w Myrze. Wiele lat później miasto uległo zagładzie, gdy w 1087 r. opanowali je Turcy. Relikwie Świętego zdołano jednak w porę wywieźć do włoskiego miasta Bari.

Nocny dobroczyńca

Młody Mikołaj nie jeden raz miał okazję się przekonać, do jak niegodnych czynów mogła popchnąć ludzi nędza. W jego sąsiedztwie mieszkał pewien człowiek, potomek ogólnie szanowanej rodziny. W wyniku zawirowań losu stracił cały majątek. Nie widząc innego ratunku, ów nieszczęśnik gotów był nakłonić swe córki do uprawiania nierządu.

Kiedy Mikołaj dowiedział się o tym, bardzo przejął się losem nieszczęsnych panien. Uznał, że nie można do tego dopuścić. Pewnej ciemnej nocy zakradł się pod okna domu sąsiada i niepostrzeżenie wrzucił do środka zawiniątko z bryłką złota. Już wkrótce mógł się przekonać o dobroczynnym skutku swego daru. Sąsiad wyprawił wesele najstarszej córce. To zachęciło młodzieńca do podrzucenia niebawem następnej bryłki złota.

I znów radość zapanowała w domu sąsiada, który mógł wydać za mąż drugą z córek. Pragnął podziękować za hojne dary, lecz nie wiedział, do kogo się zwrócić. Obiecał więc sobie, że jeśli tajemniczy dobroczyńca zatroszczy się o los trzeciej z córek, dowie się, kim on jest. Kolejnej nocy znów rozległ się odgłos upadającego na podłogę zawiniątka. Obdarowany natychmiast rzucił się w pogoń za uciekającą postacią. Na widok sąsiada upadającego mu do nóg Mikołaj poczuł zażenowanie. Szybko podniósł go z klęczek i nakazał mu zachować w sekrecie to, czego się właśnie dowiedział.

Święty Zachodu i Wschodu

Św. Mikołaj jest otaczany wielką czcią przez wiernych zarówno Kościoła katolickiego, jak i prawosławnego. Z tego powodu przy jego grobie w Bari już w 1098 r. odbył się z udziałem papieża Urbana II synod, na którym szukano dróg zniesienia podziałów w świecie chrześcijańskim.

Biskup z Myry jest patronem Grecji i Rusi. Pod jego opiekę oddały się Moskwa i Nowogród, ale także Antwerpia i Berlin. Za swego patrona wybrali go: bednarze, cukiernicy, kupcy, młynarze, piekarze, piwowarzy, a także notariusze i sędziowie. Jako biskup miasta portowego, jakim była Myra, stał się też patronem marynarzy, rybaków i flisaków. Wzywano św. Mikołaja na pomoc w czasie burz na morzu, jak również w czasie chorób i do obrony przed złodziejami. Opieki u niego szukali jeńcy i więźniowie, a szczególnie ofiary niesprawiedliwych wyroków sądowych. Uznawano go wreszcie za patrona dzieci, studentów, panien, pielgrzymów i podróżnych. Zaliczany był do grona Czternastu Świętych Wspomożycieli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz