6 XII - Święto Biskupa Dobroczyńcy

6 grudnia - dzień, na który każdego roku najmłodsi oczekują z wielką niecierpliwością. Pamiętajmy, że obdarzając nasze dzieci podarunkami, powinniśmy jednocześnie nauczyć je dzielenia się z innymi. Wszyscy znamy prawdę, że dawanie sprawia więcej radości niż branie. Postać Biskupa z Myry przypomina nam, że chrześcijańska miłość bliźniego polega m.in. na ofiarności i dzieleniu się z drugim tym, co mamy. I to jest prawdziwy sens tego radosnego dnia.

Postać niezwykłego gościa z nieba budzi w sercach najmłodszych wiele emocji. Zanim otrzyma się prezent, trzeba sobie przypomnieć, czy przez cały rok było się grzecznym.

Średniowieczna tradycja

Zwyczaj wręczania dzieciom prezentów powstał w średniowieczu - ok. 1000 lat po śmierci Biskupa z Myry. Wszystko zaczęło się od zapomóg i stypendiów udzielanych przez szkoły mające za patrona św. Mikołaja. Z upływem czasu zwyczaj ten przekształcił się w dawanie prezentów dzieciom przez starszych, najczęściej przez rodzinę. W nowszych czasach prezentami mikołajowymi zaczęli obdarowywać się również dorośli.

Dziś dzień św. Mikołaja obchodzony jest prawie na całym świecie. Prawie wszędzie tradycja obdarowywania się prezentami jest połączona z osobą świętego biskupa. Próby zeświecczenia tego dnia i stworzenia Dziadka Mroza na szczęście skończyły się niepowodzeniem.

Ważne pytanie

"Czy św. Mikołaj naprawdę istnieje?" - pytanie to zadaje prędzej czy później każdy maluch. Rodzice stoją wówczas przed trudnym zadaniem: czy i jak powiedzieć prawdę? Odpowiedź na to dziecięce pytanie wcale nie musi nieść ze sobą rozczarowania. Fakt, że to nie sam św. Mikołaj przynosi prezenty, nie znaczy, że ten dzień traci swój sens. Przecież zawsze warto być dobrym dla innych. Zaś same paczki z prezentami to pamiątka po dobrym Biskupie, który pomagał ludziom i nie chciał, aby inni o tym wiedzieli. Dlatego mikołajkowe upominki są podrzucane tak, by obdarowany nie wiedział, skąd się wzięły.

Mikołaj idzie!

Do nas św. Mikołaj przychodził podczas wieczerzy wigilijnej. Nadejście niezwykłego gościa poprzedzał rozlegający się w przedpokoju dźwięk dzwoneczków. Mikołaj idzie! Młodsze dzieci trochę się go bały. Odważniejsi z nas ustawili się w rządku, a pozostali w pierwszym odruchu pochowali za plecami rodziców lub pod stołem.

Św. Mikołaj miał długą gęstą brodę, czerwone szaty, wysoką czapkę biskupią i laskę w kształcie pastorału. Naszą uwagę najbardziej przykuwał wypchany szary worek. Przybysz najpierw pytał nas, czy byliśmy grzeczni, a potem prosił, byśmy mu pokazali jak umiemy odmawiać pacierz. Dopiero po tym św. Mikołaj rozwiązywał worek. Ta chwila dłużyła się najbardziej. Na każdej wyciągniętej przez św. Mikołaja paczce było napisane imię i nazwisko. Osoba wyczytana musiała podejść do niego i odebrać prezent osobiście. Paczki dostawały nie tylko dzieci. Gość nie zapominał o nikim, nawet o wujku, który miał takiego pecha, że zawsze musiał wyjść akurat wtedy, gdy św. Mikołaj miał nadejść.

Anna


Najpiękniejszy prezent

Był taki dzień św. Mikołaja w moim życiu, którego nigdy nie zapomnę. Miałam wtedy 6 lat. Jak co roku z moją starszą o rok siostrą Krysią napisałyśmy listy do św. Mikołaja i zostawiłyśmy je za oknem na parapecie. Pamiętam, że Krysia prosiła o domek dla lalek, a ja o białego pluszowego misia.

Dwa tygodnie przed św. Mikołajem Krysia wróciła ze szkoły bardzo blada. Bolała ją głowa. Następnego dnia rano nie mogła podnieść się z łóżka. Straciła przytomność. Tata wezwał karetkę. Lekarz, który przyjechał do Krysi nie miał wątpliwości. Wszystkie objawy wskazywały na zapalenie opon mózgowych. Siostrę zabrano do szpitala, mama pojechała razem z nią.

Z rozmów taty z babcią domyśliłam się, że Krysia jest bardzo chora i że może umrzeć. Pobiegłam do swego pokoju i wtuliłam zapłakaną buzię w poduszkę. Nagle pomyślałam: Niedługo przyjdzie św. Mikołaj. Poproszę go, żeby zamiast prezentu dla mnie sprawił, by moja siostra wyzdrowiała. Od tego dnia codziennie wieczorem klęczałam przy łóżku i prosiłam św. Mikołaja o najważniejszy dla mnie prezent. Nadszedł 6 grudnia. Rano pod łóżkiem leżał jakiś pakunek. To był biały miś. Rozpłakałam się, bo pomyślałam, że św. Mikołaj nie mógł spełnić mojej prośby o zdrowie dla Krysi, więc zostawił tylko misia. Uklękłam i zaczęłam się modlić: Święty Mikołaju, proszę Cię, zabierz misia i daj go komu innemu, a spraw, żeby Krysia była zdrowa. Wieczorem położyłam zabawkę na parapecie razem z zaadresowaną do św. Mikołaja kopertą.

Następnego dnia tata wrócił ze szpitala odmieniony. Krysia będzie zdrowa. Odzyskała przytomność - powiedział uradowany. Tego dnia wieczorny pacierz był radosny. Wiedziałam, komu zawdzięczamy ten najpiękniejszy prezent - Panu Bogu i św. Mikołajowi. Kilka dni później Krysia wróciła do domu. A białego misia zanieśliśmy chorym dzieciom do szpitala.

Emilia


Polskie wizerunki Biskupa

Kościoły pod wezwaniem św. Mikołaja spotkać można jak Polska długa i szeroka. Są to nieraz budowle sakralne o długich tradycjach, będące cennymi zabytkami architektury. Wezwanie św. Mikołaja noszą w Polsce trzy świątynie katedralne: w Elblągu, Kaliszu i w Bielsku-Białej.

http://www.nasza-arka.pl/2003/rozdzial.php?numer=12&rozdzial=11

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz